Rozdział 6
Perspektywa Madeleine
Urwałam się z lekcji i razem z Peterem i Stevem pojechaliśmy na miasto. Postanowiliśmy się powłóczyć po jedynym Centrum Handlowym w naszej miejscowość. Weszłam do jednego butiku. Gdzie kupiłam sobie nową bransoletkę z kawałkami kolorowego szkła. Chodząc tak po galerii zastanawiałam się co się dzieję z moją siostrą. Musiałam wyglądać jak zombie.
- Mad? - powiedział Peter machając mi przed oczami dłonią - Co się z Tobą dzieje? Jesteś jakaś nieobecna - powiedział łapiąc mnie za dłoń.
- Nie nic... - westchnęłam - Przepraszam - oznajmiłam, a ten tylko mnie przytulił.
- Nie umiesz kłamać - szepnął mi do ucha - Jedziemy do Mickael'a, Steve chodź - dodał po chwili. Spojrzałam na farbowanego, który właśnie zapatrzył się na jakieś glany z ćwiekami. A mówią, że to dziewczyny mają fioła na punkcie butów.
W mieszkaniu został pokazany mi ,,mój'' pokój, czyli ten w którym mam spać. Rozejrzałam się po nim zwyczajny pokój nic w nim nad zwyczajnego. Szafa, biurko, kilka obrazków i oczywiście jednoosobowe łóżko. Podeszłam do niego. Zdziwiłam się widząc koszulkę Petera z nadrukiem ,,RES HOT CHILI PEPPERS" i jego spodenki od w-fu. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w moją nową piżamę. Włosy miałam wilgotne ale nie kapała już z nich woda. Zeszłam tak na dół do salonu gdzie kanapę oblegali chłopcy. Przysiadłam się do nich, a Ci uśmiechnęli się.
- Za jakieś 10 minut powinna dojechać kolacja. Nie wiedzieliśmy jaką pizze lubisz więc wzięliśmy tą co zwykle - mówił Steve. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o Noelle i jej zachowaniu. W pewnym momencie było można usłyszeć dzwonek do drzwi. Mickael poszedł otworzyć, a Steve zrobić nam herbatę. Zostałam sama z Peterem.
- Ładna Ci w moich ciuchach. Chyba Ci je wszystkie oddam - stwierdził z uśmiechem i pocałował mnie w polik. Odwróciłam głowę w jego stronę, a ten musnął moje wargi swoimi. Odepchnęłam go i wstałam z sofy.
- Ja prze....przepraszam, nie wiem co mnie napadło - mówił dość szybko. Próbował mnie dotknąć ale się odsunęłam go od siebie.
- Nic się nie stało. Po prostu ja nie mogę teraz. Nie gdy mam problemy - oznajmiłam podchodząc i przytulając go lekko. W tym samym czasie przyszli pozostali i na tym nasza rozmowa się skończyła. Mickael położył pizze na ławie, a Steven koło niej postawił herbatę. Po zjedzeniu pizzy udałam się do pokoju, w którym miałam spać.
***
Rano wstałam i ubrałam się we wczorajsze ubranie. Włosy związałam w warkocza, kiedy zeszłam do salonu zobaczyłam Alexis z kosmetyczką, która mi wręczyła.
- Bez makijażu? Tak nie można! - powiedziała się śmiejąc. Pokiwałam głowa i wzięłam od niej kosmetyczkę, poszłam zrobić lekką ,,tapetę". Gdy byłam gotowa wyszłam z łazienki. Wraz z Alexis wyszłam przed dom. Gdzie czekał już Peter i Seven.
W szkole byliśmy dość wcześnie i nie wiedziała nigdzie jeszcze Noelle. Pierwszą lekcją jaką miałam był w-f. Na szczęście Alexis przyniosła mi strój do ćwiczeń. Bo musiałabym grzać ławkę. Poszłam z nią do szatni gdzie natknęłam się na Amy.
- O nasza NOWA przyszła poćwiczyć. - odezwała się tą swoją imitacją jadu.
- Morda wiedźmo, bo z w-fu cała nie wyjdziesz - odgryzłam się jej, gdy się przebierałam. Barbie poszła na salę ze swoją przyboczną. Ka spojrzałam na moją przyjaciółkę.
- Ciekawe w co będziemy grać dzisiaj - odezwała się zamyślona. Uśmiechnęłam się do niej i lekko szturchnęłam ją w ramię, po czym poszłyśmy na salę.
Po chwili do pomieszczenia weszła moja siostra. Rozejrzała się po sali po czym zatrzymała się spojrzeniem na mnie. Chyba miała ochotę do mnie podejść, ale jej przyjaciółka ją pociągnęła za rękę do nauczyciela.
- Dzisiaj się spotykamy? - spytała się Alexis mnie. Spojrzałam na nią zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Wiesz przecież, że dzisiaj jadę do domu. Nie mogę, nie chce by staruszek zszedł na zawał - odpowiedziałam szczerze. Usłyszeliśmy, że będziemy grać w koszykówkę. Na szczęście byłam w przeciwnej drużynie niż Noelle, ale byłam razem z Barbie. Oczywiście wygraliśmy, ale to była nierówna gra. Szliśmy pod prysznic, gdy usłyszałam rechot żaby, a dokładnie głos Amy.
- Przepuście mnie łamagi - podeszłam bliżej i zauważyłam, że ,,królowa" przewróciła się zaczęła obwiniać za to moją moją Noelle. O nie na to nie pozwolę!! Od mojej siostry wara!!
- Myślisz, że to było zabawne? Jesteś tak samo głupia jak twoja siostra, że ze mną zaczynasz - tymi słowami naraziła mi się jeszcze bardziej. Przyjaciółka Noelle coś powiedziała, ale Amy jej nie słuchała. Podeszłam do nich, a Alexis stanęła koło mnie.
- Zostaw ją! - powiedziałam dość głośno.
- O proszę siostrzyczka przyszła ci na ratunek - te słowa były skierowane do mojej siostry.
- Głucha jesteś? Powiedziałam, że masz ją zostawić - kładłam nacisk na każde słowo, aby doszło do tego jej pustego łba. Nie obrażając blondynek ale ona jest typową głupią blondynką z tych wszystkich żartów. Pewnie brano je z jej życia.
- A jeśli nie? W końcu nie dokończyliśmy naszej zabawy z imprezy. Może dokończymy teraz? Czy tchórzysz? - mówiła przez zęby. Bardziej to brzmiało seplenienie dziecka, niż rzucanie wyzywania. Uśmiechnęłam się gdyż wiedziałam, że ta blond czupryna nie ma ze mną żadnych szans.
- Nigdy nie tchórze. Zostaw ją i ... spotkajmy się po szkole. Na boisku od footballu amerykańskiego? - powiedziałam z uśmiechem i pewnością siebie, a ta tylko kiwnęła głową.
- Jeśli się nie zjawisz upokorze was - pokazała na naszą czwórkę w tym mnie, Noelle co było do przewidzenia jak również na przyjaciółkę moją i Noelle. Odwróciłam się i odeszła ze swoją świtą, a ja spojrzałam na moją przyjaciółkę i oddaliłyśmy się kawałek od dziewczyn. Usłyszałam głos mojej siostry.
- Madeleine zaczekaj - zatrzymałam się i spojrzałam się na nią. Odczytałam to chyba typu ,,Czego ta kobieta ode mnie chce" - O co tutaj chodzi? Chyba nie zamierzasz się z nią spotkać - słyszałam w jej głosie, że tego nie chce.
- Nie twoja sprawa. Zostaw mnie w spokoju i trzymaj się z dala od kłopotów - odeszłam po oznajmieniu jej tego. Poszłam wraz z Alexis do chłopaków i powiedziałam im o tej akcji.
- WOW. Szacunek dla Ciebie mała. I tak w ogóle to policja wypytuje o nas z tego co wiemy - mówił Steve. Peter zaproponował mi papierosa, a ja nie odmówiłam. Usłyszałam dzwonek, na lekcje ale nic sobie z tego nie zrobiliśmy. Spokojnie wypaliśmy po papierosie dopiero później każdy udał się na swoją lekcję. Było 10 minut po dzwonku, gdy weszłam do sali. Gdy tylko drzwi za mną się zamknęły moja belferka nie pożałowała mi swojego komentarza.
- No proszę panienka raczyła nas zaszczycić swoją obecnością. Powinnaś brać przykład z siostry.
- Taa... Zastanowię się nad tym... albo nie.
Lekcja ciągnęła mi się niemiłosiernie. Dyrektorka weszła z policją do klasy.
- Przepraszam, że przeszkadzamy pani w lekcji. Jednak musimy zabrać panienkę Madeleine Lively. Panowie mają do niej kilka pytań - oznajmiła dyra, a ja się spakowałam bez najmniejszej minki twarzy.
- Madeleine pójdziesz z panią dyrektor - oznajmiła wykładowczyni, ale jej nie słuchałam. Wyszłam z klasy z dyrektorką i policjantami. Okazało się, że prócz mnie dyra zagarnęła Petera, Stevena i Alexis. Gdy przechodziliśmy koło sekretariatu podbiegła do mnie siostra.
- Przepraszam chciałam dać Mad tylko tą torbę z ubraniami - oznajmiła wręczając mi torbę. Wzięłam od niej pakunek i uśmiechnęłam się do niej.
- Dobrze wracaj już na lekcję - powiedziała do niej dyrektorka. Noelle raz jeszcze spojrzała na mnie. Po czym odwróciła się i zniknęła. Weszliśmy do sekretariatu. Musieliśmy czekać aż nasi opiekunowie się pojawią. Gdy tylko zaczęliśmy gadać. Policjanci zakazywali nam tego. Gdy wszedł mój ojciec przez drzwi, co mi zbytnio się nie podobało. Później pojawił się Mickael, mama Alexis i ojciec Petera. Wyszliśmy wszyscy ze szkoły. Po drodze raz jeszcze widziałem moją siostrą. Zamieniła ona trochę zdań z ojcem. Po czym nasza czwórka wsiadła do radiowozu, a opiekunowie zabrali się swoimi autami za nami. Na komisariacie.
- Proszę do pokoju przesłuchań. Razem z tatą - powiedział do mnie. Każdy z nas zdał zabrań do innego pokoju. Weszłam i usiadłam z założonymi rękami.
- Co żeś znowu odwaliła? - spytał po cichu mój opiekun.
- Nie pamiętam
Po paru minutach mundurowi zadawali mi pytania. Grzecznie jak na mnie odpowiadałam na wszystko, ale mój tatuś się wpierdzielał.
- Można pana na moment poprosić? - spytał jeden z przesłuchujących. Kiedy wychodzili wstałam i dotknęłam policjanta przy okazji zabierając mu kajdanki. Schowałam je do kieszeni bluzy. Po około dwóch godzinach wypuścili nas, więc poszłam do łazienki i się przebrałam. Wyszłam w ubraniu przygotowanym mi przez Noelle. Swoje wcześniej schowałam do torby. Po czym wyszłam z ojcem komisariatu do jego samochodu. Ojciec przez całą drogę prawił mi morały. Jednym uchem słuchałam, drugim wpuszczałam. Kiedy dojechaliśmy do domu chciałam iść do siebie, ale kiedy dowiedziałam się o tym obozie stwierdziłam, że pójdę do Noelle i przeproszę ją za to co robiłam. Może to pozwoli mi dotrzeć do tego co się z nią dzieję. Zajrzałam do jej pokoju, gdy na mnie zerknęła uśmiechnęłam się i weszłam głębiej do pomieszczenia.
- Co czytasz? - spytałam mniej w rogo niż w szkole. Zamknęłam drzwi i podeszłam do wersalki. Uśmiechnęłam się do mnie, a ja spojrzałam w dół. Nie kojarzyłam tej książki ze szkoły.
- Nic - odpowiedziałam, a ja podeszłam i przeczytałam tytuł. Nie mogłam się powstrzymać od cichego zaśmiania się.
- Skąd masz tą książkę? Przecież to stek bzdur... I jak ty możesz to czytać? - spytałam i usłyszałam głuchą ciszę. Którą przerwała Noelle gdy zaczęła czytać...
Witches multiplicatur potestas,
Super summitatem, urbis
Et venies hic, et exaudi nos
Dicens: Veni, et sede in tempus
Zaczęłam czytać łacinę, a że ja lubię ten język dołączyłam do niej. Kiedy skończyłyśmy czytać zaśmiałam się.
- No i co czujesz jakby do ciebie wróciła moc, której nigdy nie miałaś? - spytałam si z torby wyciągnęłam ulubioną czekoladę Noelle. - Słuchaj, bo ja... chciałam cię... No wiesz? Okej pamiętasz ten dzień, kiedy cię przeprosiłam - spojrzałam na nią. Ta tylko się na mnie patrzyła. Zrezygnowana ciągnęłam swoją wypowiedź - No weź... Byś pomogła siostrze... Ja... przepraszam - uśmiechnęła się do mnie jak tylko udało mi wypowiedzieć ostatnie słowo i przytuliła mnie. Zrobiłam to co ona, ale szybko się odsunęłam - Nie za dużo tych czułość? - zapytałam się, a ta zaczęła się śmiać.
- Ja też cię przepraszam... Byłam ostatnio nie znośna i za to przepraszam - odezwała się do mnie i spojrzała na swoje ramię. Zerknęłam w to samo miejsce i zobaczyłam czerwony ślad. No tak, Amy... Zastawiłam czekoladę na łóżku. Nie wiedziałam co odpowiedzieć w tym miejscu. Zrobiło się tak lekko niezręcznie. Bo zaczęłam rozmyślać tysiące, jak nie milion sposobów jak nie odegrać się na tej wiedźmie.
Bransoletka z kawałkami kolorowego szkła
Ta bransoletka pochodzi z strony: http://pracowniamaliny.blox.pl/
Kiedy next rozdział :(
OdpowiedzUsuńRuszcie wrecie te swoje szanowany dupy i napiście wreście 7 rozdział. Ile można czekać?
OdpowiedzUsuń