Rozdział 4
Perspektywa Noelle
Gdy tylko to tata powiedział wyszedł na korytarz. Madeleine wyglądała przez kilka sekund jakby zobaczyła ducha. Uśmiechnęłam się w duch. Gdyż w życiu nie wierzyłam, że zobaczę ją w takim stanie. Jednak szybko się otrząsnęła i przybrała swoją maskę obojętność i irytacji
- I co z tego nigdy cię nie ma - powiedziała Madeleine. Do niego. Lecz ojciec nie zareagował gwałtownie na te słowa. Tylko spojrzał na nią. Chciałam wiedzieć co to spojrzenie mówi. Gdyż w życiu go u niego nie widziałam. Wydawało mi się, że jest przepełnione wewnętrznym bólem.
- Lecz jesteście w dwie i nie macie pięciu lat aby nie wiedzieć co jest nie właściwie. Jeśli chcesz mogę cię odprowadzać i przyprowadzać za rączkę ze szkoły i do niej - powiedział do niej spokojnie. Jednak zaznaczył wyraźnie ostatnie słowa. Czyżby to jakaś groźba... Boże jeśli by zaczął teraz nas odprowadzać do szkoły. Czego nawet nie robił gdy byliśmy małe.
- Czasami żałuję że tego nie robisz. Jak dla mnie nie mam rodziców - powiedziała Madeleine z jadem w głosie i poszłam do swojego pokoju. Widać, było wyraźnie iż ojca zabolały te słowa. Nie dziwię się. W końcu pracuję tyle aby zapewnić nam byt. A ona w ten sposób mu się odwdzięcza. Jednak rozumiałam również Madeleine. Gdyż nie było ojca w najważniejszych momentach naszego życia. W tedy, kiedy najbardziej go potrzebowali. Co z tego, że nie raz rozmawialiśmy z nim przez Skype lub dzwoniliśmy do niego. Jednak nie było go na wigiliach klasowych, gdy inne dzieci były z rodzicami, a my z opiekunką. Również kiedy miałyśmy jakieś przestawienie... Na zakończenie szkoły. Mogłabym tak wymieniać. Lecz już takie jest życie iż nie którzy rodzice muszą pracować. Na początku woził razem z nami i w tedy znikał na całe dnie. Jednak z czasem to dnie przemieniały się tygodnie, a nawet miesiące.
- Madeleine wracaj się!! - krzyknął ojciec. Jednak wiedziałam, że ona i tak się nie zawróć.
- Nie rozkazuj mi. - Odpowiedziała, a po chwili słychać było trzask drzwi i głośną muzykę. Tata westchnął i spojrzał na mnie.
- Przejdzie jej z czasem - powiedziałam do niego - Też pójdę do swojego pokoju mam jeszcze lekcje do odrobienia - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko do niego. Skinął głową za nim odeszłam to on już się odwrócił. I powiedział co mnie zaskoczyło.
- Czemu nie mogłem mieć synów jak mój brat. Z nimi bardziej umiał się dogadać - powiedział siadając na fotelu. Poszłam do swojego ,,Synów jak mój brat''. To on ma brata i do tego on ma synów. Czemu nigdy nie mówił o tym? Czemu nie poznaliśmy naszego wuja i kuzynów? Ciekawiło mnie jacy oni są. Jak wyglądają? Ile mają lat? Jednak usiadłam przy biurku i zaczęłam odrabiać lekcję. Nie było ich dużo... Wzięłam kartki, które wzięłam dla Madeleine aby miała lekcje z dzisiaj. Poszłam do jej pokoju. Lecz nie było słychać nic prócz głośniej muzyki. Otworzyłam drzwi. Musiałam od razu zrobić unik gdyż w moją stronę poleciała poduszka.
- Możesz ciszyć ten ryk?! - próbowałam przekrzyczeć muzykę. Pokiwała głową, że nie. Sama podeszłam i ciszyłam.
- To mój pokój! Nie rządź się nim... Co zaraz pobiegniesz do tatusia na skargę - powiedziała do mnie.
- Myślisz, że tylko ty miałaś kiepieski dzień? Mylisz się... Zresztą ja cię nie obchodzę. Trzymaj twoje lekcje z dzisiaj - powiedziałam ostanie słowa uderzając ją plikiem kart w piersi. Puściłam i szybko wyszłam z jej pokoju. Gdyż poczułam jak nabierają mi łzy w oczach. Po co ja w ogolę do tego wracam. Czemu nie mogę zapomnieć tego co się w tedy wydarzyło. Co takiego zrobiłam w życiu, że to wszystko musiało mnie spotkać. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Nie chciałam aby ktoś mnie taką widział. Nie chciałam aby zadawał pytania... Chce o tym zapomnieć?! Usiadłam na łóżku po turecku i pozwoliłam sobie na płacz. Chciałam to z siebie wyrzuć. Nie mogłam dużej hamować w tego w sobie. Po chwili słyszałam jak ktoś łapię za klamkę i zaraz po chwili puka.
- Noelle otwórz - powiedziała Madeleine jednak nie otworzyłam, ani się nie odezwałam. Wiedziałam, że ona podejrzewa iż płaczę lecz nie chciałam aby była tego pewna. Jakbym się odezwała to bym potwierdziła jej podejrzenia. Gdy byłam pewna, że odeszła. Postanowiłam się wziąć garść. A jedynym lekarstwem jaki znałam to przeniesienie tego co czuję na płótno. Wyjęłam jedno i założyłam na ramię, a następnie położyłam na sztalugę. Zaczęłam malować. Pierwszy obraz jaki namalowałam nawiązywał do wczorajszego wydarzenia. Przestawiał noc z gwiazdami i pełnię. Na samym środku znajdowała się róża od której ciągły się ciernię. Wyrażały ból oraz strach gdyż na jednej z nich siedziało coś co przepatrywało się róży. Cały obraz był w ciemnych barwach tylko ten księżyc rozświetlał nie które miejsce. Jak ten chłopak, który mi pomógł. Nastomiast drugi obraz przestawiał jak się obecnie czuję, że najchętniej bym się gdzieś zamknęła i nie wychodziła do ludzi. Jest w ciemnych barwach i jest tylko jedna postać. Po namalowań tych dwóch obrazów. Poczułam się lepiej. Jednak było dość późno. Więc wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Wcześniej musiałam otworzyć drzwi. Jakoś nie da się przejść przez zamknięte. Wzięłam zimny prysznic i dość długi. Pozwoliłam aby woda, oczyszczająca zmyła ze mnie wszystko. Po nim wróciłam do pokoju i położyłam się spać.
Na drugi dzień czułam się o wiele lepiej niż wczoraj. Pierwsze to odczytałam SMS od Perth. Pozwoliła tak do siebie mówić:
,, Miałaś byś ochotę na kino po szkolę. Wyszedł zajebisty romans, a nie mam z kim iść''
Uśmiechnęłam się na wiadomość. Gdyż chętnie bym poszła do kina. Zresztą dawno nie byłam...
,,Jasne. Zagadamy się w szkole''
Podeszłam do szafy. Kompletnie nie wiedziałam co ubrać na siebie. Stałam tak chyba ponad dziesięć minut. Wyjrzałam przez okno. Słońce świeciło dość mocno. Czyli jest ciepło... Zdecydowałam się na krótkie szorty w biało - granatowe paski poziome i z kieszeniami. Postanowiłam ubrać zwykłą białą koszulkę i na to jeansową koszulę z podwiniętymi rękawami i w niektórych miejscach miała tak zwane artystyczne dziury. Swój wykończyłam zwyczajny naszyjnikiem nawet nie wiem jak zaznaczyć oraz dwie białe bransoletkę. Przepakowałam się z plecaka do torby. Stwierdziłam, że będzie wygodniejsza jak pojedziemy do sąsiedniego miasta, bo ta tutaj została zamknięta. Nawet nie wiem kiedy. Jedynie co wiem to, że bardzo dawno temu. Świadczy o tym jej obecny stan. Wiem jak wygląda, bo często tam się zapuszczałyśmy. Gdy byłam ubrana poszłam do łazienki na poranną toaletę oraz zrobić dość wyrazisty makijaż. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone tylko utrwaliłam je aby później nie musieć rozczesywać. Co do makijaż był to zwyczajny foczy mocno pomalowane co podkreśliło moje niebieskie oczy, a usta pomalowałam czerwoną pomadką. Odsunęłam się od lustra i przyjrzałam się swojemu wyglądowi. Zeszłam na dół...Gdzie byli już tata i Madeleine.
- Dobrze, że jesteś właśnie mówiłem twojej siostrze, że będzie od dzisiaj ja będę ją zawodził i przywoził. Również ma zakaz rozmów nie związanych z zajęciami z tymi ludźmi. Macie chodzić razem oraz na każdej przerwie meldować tobie, że była na zajęciach i co było. Gdyż wczoraj jak dzwoniłem do szkoły dowiedziałem się iż pierwszego dnia postanowiła opuść zajęcia - powiedział ojciec. Jak na rozmowę z Madeleine był spokojny. Podeszłam do bladu zaczęłam robić sobie kanapki. Zauważyłam, że przypatrują się mi.
- W sumie dobrze się składa, że nie będę musiała z nią wracać. Umówiłam się z przyjaciółką do kina - powiedziałam do nich. Byłam pod wrażaniem już drugi dzień wychodzę. To wielka odmiana gdyż przedtem siedziałam tylko w domu i nigdzie nie wychodziłam.
- Z tą koleżanką z którą wczoraj się umówiłaś na pizzę - spytał się tata. W jego głosie było słychać zadowolone.
- Tak między innymi. Gdyż wczoraj poszliśmy z paczką, a dzisiaj tylko my dwie - powiedziałam do niego. On się uśmiechnął.
- W takim razie miłej zabawy. A ty wybij sobie z głowy jakiekolwiek wyjście. Po wczorajszych wydarzeniach na długo zapomnisz o jakichkolwiek wyjściach i nie myśl, że się wymkniesz. Dzisiaj przyjeżdżają panowie od systemu ochrony - powiedział do niej. Dla mnie to było zbyt przesadne. Jednak miałam gdzieś. Ja się w nocy nie zamierzam wymykać. Na samą myśl dostaję gęsiej skórki. Mam dość nocnych spacerów na długo.
- Okej ja spadam. Cześć tato - powiedziałam całując go policzek przed pokoju ubrałem. Swoje białe trampki na koturnie. Poszłam do samochodu. Dzisiaj droga minęła o wiele lepiej niż wczoraj. Przed szkołą czekała już Perth wraz braćmi.
- Cześć - przywitałam się z nimi polubiłam te trójkę ludzi. Choć Pertherina ma różowe włosy i ubiera się na czarno. Lecz jej charakter był fajny i widać było, że dużo czyta. Nie głowie jej tylko imprezy i inne tego typu rzeczy.
- Cześć słyszałem, że jedziesz z Pertheiną do kina - powiedział Xavier, a Diego tylko mruknął cześć. Zresztą z tego co zauważyłam nie zbyt często się odzywa.
- Tak. Też byście mogli jechać z nami. Ach tak zapomniałam faceci nie oglądają romansów - powiedziałam do nich i się zaśmiałam wraz Perth. W tym samy czasie dojechał tata z Madeleine.
- To twój tata? - Spytał się Xavier skinęłam głową. Nie miałam powodu do wstydu. Gdyż on był dość przystojny oraz zadbany.
- Czemu nie przyjechała z tobą? - dopytała się Perth.
- Z własnej winy. Później ci powiem - powiedziałam do niej. - Choć my pod klasę bo nie długo dzwonek.- W szkolę było nawet okej. Z Perth ustaliśmy, że jedziemy zaraz po zajęciach zjemy coś na mieście. Tylko czasem widziałam Madeleine z tymi jej znajomymi od siedmiu boleści. Przypominałam jej co tata powiedział. Już przed lunchem miałem dość tego. Bo co ja się tylko odwróciłam ona znowu z nimi rozmawiała albo gdzieś się wymykała. Poczekałam na nią przed stołówką.
- Mam dość tego rób co chcesz. Powiem ojcu, że masz gdzieś jego zasady. Nie rozumiesz, że gdybyś zagrała to inaczej po dwóch dniach pozwolił by ci z nimi gadać. Ale ty wiesz najlepiej - powiedziałam do niej i się odwróciłam. Napisałam tacie SMS tak jak jej powiedziałam. Dzisiaj miałam: Angielski, Dwie Psychologie, Lunch, Algebrę, Siatkówkę na wychowaniu fizycznym, WF i Historię USA... Żaden z przedmiotów nie był nadzwyczajnie trudny. Zgłosiłam się do odpowiedzi na Angielski. Nauczycielka była pod wrażeniem, że tak szybko przeczytałam oraz sposobu odpowiednia. Dostałam od niej A byłam zadowolona, że dobrze się nauczyłam. Oraz ta ocena poprawiła mi humor i samopoczucie. Później pojechałam Pertheiną do kina.
Perspektywa Madeline
Byłam dość zdziwiona, że nasz tatusiek wrócił do domu, ale szybko stałam się obojętna, bo mnie nie zna. Nigdy go nie było i mam go gdzieś. Już bym wolała słuchać kazania Noelle.
- I co z tego nigdy cię nie ma – powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam, bo nawet nie wie z kim zaczyna dyskusje. Spojrzał na mnie i było widać w nich ból. Już miałam się ugnieść i chociaż raz go przytulić, ale nie dałam się. Chciał mnie szantażować swoim spojrzeniem. O nie na to nie pozwolę.
- Lecz jesteście w dwie i nie macie pięciu lat, aby nie wiedzieć co jest nie właściwie. Jeśli chcesz mogę cię odprowadzać i przyprowadzać za rączkę ze szkoły i do niej - powiedział do mnie dość spokojnym tonem głosu, ale zaakcentował każde słowo żebym zrozumiała sens tego zdania.
- Czasami żałuję że tego nie robisz. Jak dla mnie nie mam rodziców - powiedziałam z jadem w głosie żeby się odwalił i poszłam do swojego pokoju. Widziałam przelotnie ból w jego oczach. Po takim ciosie bałabym się że zaraz do niego podbiegnę i przytulę. To mamy z Noelle wspólne. Miłość do rodziny. Za nią i za ojcem wskoczyłabym w ogień niezależnie od tego jak bardzo musiałabym narażać siebie.
- Madeleine wracaj się!! – usłyszałam krzyk ojca, ale nie chciałam już tam iść, bo bym nie utrzymała obojętności.
- Nie rozkazuj mi. – Odpowiedziałam tylko i zatrzasnęłam się w pokoju włączając muzykę na maxa. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc po prostu się położyłam i nie wiem kiedy po prostu odpłynęłam w krainę morfeusza . Obudziłam się po około godzinie i zdecydowałam się przebrać w mój dres, który robi również za piżamę i wróciłam na poprzednią pozycje, tylko tym razem wzięłam swój telefon i zaczęłam przeglądać stronki z tatuażami i percingiem. W pewnym momencie zobaczyłam że drzwi się uchylają, więc wzięłam poduszkę i rzuciłam w tą stronę. Noelle zrobiła unik i zapytała dość „grzecznie”:
- Możesz ciszyć ten ryk?! - Pokiwałam głową na nie, więc sama podeszła i ściszyła.
- To mój pokój! Nie rządź się nim... Co zaraz pobiegniesz do tatusia na skargę - powiedziałam do niej ostrzej niż powinnam.
- Myślisz, że tylko ty miałaś kiepieski dzień? Mylisz się... Zresztą ja cię nie obchodzę. Trzymaj twoje lekcje z dzisiaj - powiedziała ostanie słowa uderzając mnie plikiem kart w piersi. Puściła i szybko wyszła z mojego pokoju. Wychodząc widziałam łzy w jej oczach. Zebrałam kartki z kanapy bo nie zdążyłam ich złapać i poszłam do korytarza i stanęłam przed drzwiami siostry. Złapałam klamkę, ale było zamknięte.
- Noelle otwórz. – powiedziałam błagalnie, ale nic nie usłyszałam. Wiedziałam że płacze. Nie naciskałam już. Jak będzie chciała to powie, a ja jej wysłucham, z resztą jak to ja. Kocham ją i jeśli coś się jej stanie z mojej winy to sobie nie daruje. Poszłam do siebie i zaczęłam oglądać filmik który podesłała mi Alexis z wczorajszej imprezy. Niezłą miałam zabawę po pijaku. Prawie striptiz zrobiłam gdy nie Peter który ściągnął mnie ze stołu i zaciągnął mnie do samochodów. Później widziałam jak sprejami malowaliśmy sklep monopolowy. Nieźle nawet nam to wyszło.
Około godziny 21 wyłączyłam muzykę i poszłam spać. W sumie byłam już wyspana, ale nadal myślałam nad tym co stało się Noelle, że płakała. W końcu odpłynęłam.
Rano wstałam z łóżka i przebrałam się w Podziurawione dżinsy, czarny top, czarno szarą bluzę i pasujące do tego buty. Na rękę założyłam także czarny zegarek. Włosy związałam w kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam do kuchni gdzie siedział już mój ojciec.
- O śpiąca królewna już się wyspała? – zaśmiał się, a ja zrobiłam lekko to samo.
- Tak dokładnie tatusiu – powiedziałam z ironią.
-Oj już nie bądź taka zacięta. Wiem że masz charakterek po mamie – wyciągnął dłoń żeby złapać moją, ale szybko ją zabrałam. Posmutniał, ale szybko zmienił temat. – Nie wiesz może co się stało Noelle? Ostatnio się dziwnie zachowuje – powiedział zamyślając się. W sumie racja dziwnie to nawet trochę za mało. Nawet inaczej się ubiera, a to nie w jej stylu.
- No tak jest inna, ale nie wiem nie gadała ze mną od wczoraj. Z resztą w ogóle ostatnio rzadko rozmawiamy – oznajmiłam po chwili. Można było usłyszeć że właśnie po schodach schodzi nasz „wilk”. Weszła do pomieszczenia i spojrzała na mnie i na tatę, a ten od razu zaczął tłumaczyć.
- Dobrze, że jesteś właśnie mówiłem twojej siostrze, że będzie od dzisiaj ja będę ją zawodził i przywoził. Również ma zakaz rozmów nie związanych z zajęciami z tymi ludźmi. Macie chodzić razem oraz na każdej przerwie meldować Tobie, że była na zajęciach i co było. Gdyż wczoraj jak dzwoniłem do szkoły dowiedziałem się iż pierwszego dnia postanowiła opuścić zajęcia – Mówił spokojnie, za spokojnie. Wiedziałam że Noelle coś podejrzewała, ale była cicho. Podeszła do bladu i zaczęła robić sobie kanapki.
- W sumie dobrze się składa, że nie będę musiała z nią wracać. Umówiłam się z przyjaciółką do kina - powiedziała do nas po chwili, a ja wróciłam do swojego zajęcia, czyli bawienia się telefonem i odpisywałam na smsa Petera.
- Z tą koleżanką z którą wczoraj się umówiłaś na pizzę - spytał się tata. W jego głosie było słychać zadowolone.
- Tak między innymi. Gdyż wczoraj poszliśmy z paczką, a dzisiaj tylko my dwie - powiedziała do niego, a ojciec szturchnął mnie w nogę, żebym słuchała.
- W takim razie miłej zabawy. A Ty wybij sobie z głowy jakiekolwiek wyjście. Po wczorajszych wydarzeniach na długo zapomnisz o jakichkolwiek wyjściach i nie myśl, że się wymkniesz. Dzisiaj przyjeżdżają panowie od systemu ochrony - powiedział do mnie. A ja się lekko uśmiechnęłam z ironią. Już nie tylko tego próbowali na wycieczkach szkolnych. Miałam też własnego body garda który miał mnie pilnować a ja mu zwiałam. No ale tata nie musi o tym wiedzieć, a tym bardziej Noelle, bo to był jej pomysł.
- Okej ja spadam. Cześć tato – powiedziała moja siocha całując go w policzek. Po chwili ruszyłam w stronę korytarza.
- A ty gdzie? – zapytał ojciec z lekką irytacją w głosie.
- Do szkoły – odpowiedziałam od niechcenia i wyszłam z domu. Chciałam iść pieszo, bo zaczynali mnie irytować jeszcze bardziej niż zwykle tymi swoimi rozkazami. Przeszłam niecałe 10 metrów kiedy tato zajechał mi drogę i otworzył drzwi od pasażera.
- Wsiadaj młoda. Musimy pogadać Noelle – wiedziałam że nie żartuje, więc z westchnieniem weszłam do środka i zapięłam pasy.
- Co się z nią dzieje? – zapytał z ciekawością i zamyśleniem.
- Nie wiem, ale jakoś się dowiem. Obiecuje – powiedziałam, a ten spojrzał się na mnie z zaciekawieniem.
- Jak? – zapytał po chwili.
- Mam swoje dojścia – wytknęłam mu język i zauważyłam że wjeżdżamy na parking. Zrobiłam wściekłą minę i wysiadłam. Zatrzasnęłam drzwi i udałam się na w-f. Przy szatni dziewczyn zobaczyłam Alexis i się uśmiechnęłam. Gdy mnie zobaczyła, od razu do mnie podeszła i przytuliła.
- Hej piękna, słyszałam że masz niezły bajzel w domu. Słyszałam też że ojciec wasz tu jest – oznajmiła z uśmieszkiem. Pokiwałam głową na potwierdzenie i weszłam do pomieszczenia żeby się przebrać. Ubrałam się w krótkie spodenki z dżinsu, białą luźną bluzkę i trampki pasujące do koszulki. Poczekałam chwilę za moją przyjaciółką i weszłyśmy na sale gdzie zobaczyłam kontem oka moją siostrę.
Reszta zajęć szybko mi minęła, bo albo na nich spałam, albo w ogóle nie poszłam. Moja sis często mi przypominała o słowach ojca, ale szczerze miałam wylane. W końcu przed lunchem dorwała mnie przed stołówką.
- Mam dość tego rób co chcesz. Powiem ojcu, że masz gdzieś jego zasady. Nie rozumiesz, że gdybyś zagrała to inaczej po dwóch dniach pozwolił by ci z nimi gadać. Ale ty wiesz najlepiej - powiedziała do mnie i się odwróciła. Widziałam że wyciąga telefon i pisze SMSa, ale nie przejęłam się tym i poszłam z Peterem na papierosa. Lekcje szybko się skończyły, więc postanowiłam urwać się z ostatniej żeby nie musieć siedzieć z ojcem i się nudzić, a przy okazji ogarnę może co się dzieje mojej Noelle.
Strój Noelle
Stylizacja Madeleine